Trzy tygodnie czekania na pana Montera i w końcu powrócił. On, ukochany i upragniony INTERNET! Przeżyłam 20 parę dni wbijając paznokcie w dłonie, ale wytrzymałam :) W tym czasie zdążyłam uszyć kilka rzeczy do mieszkania, ale nic co by mogło pourywać dupska :) A założę się, że po świętach są one trochę bardziej obtoczone i zakonserwowane tłuszczykiem :) Na dniach trzasnę fociszcza i wrzucę w sieć.
Belfast jest deszczowy. A tu dzisiaj niespodzianka - spadł śnieg! Najprawdziwszy biały puszek, który zaczyna już zamieniać się w brązową papkę. Nazwę to ładnie budyniem czekoladowym z owsianką, ale i tak każdy wie co miałam na myśli :D Miasto to połączenie murali z deszczem, coraz bardziej mi się tu podoba :) Bo jak powiedzieć 'ble' na takie widoki:
I (im)patiently waited more than three weeks to come back to the present and get my Internet life back :) So it happened two days ago - he came back, my beloved Internet! I missed him as hell!!! 900 unread posts in Google reader were a completely different story though. To be honest, I couldn't read all of them, just clicked on 'mark all as read'. A huge sorry to all of you who left me comments on the blog that were left unanswered- I'll try to reply to all of you this weekend.
Fun fact - though I can describe Belfast as the city of rain and murals, today I can also say that it's a city of snow :) I missed snow very much, and today that we've 2 cm of it in the city makes me smile. It's incredible that it caused so many issues with flights being cancelled and drivers being totally disoriented with how to handle this nice fluffy fellow on the roads :) When I left Poland in mid-December, the airport was snowed under and it was -15 degrees outside. And still not a single flight was cancelled. Duh, we took off on time. I feel like I'm a freak of nature :) And probably in minority of ppl who are happy to see it's snowing today.
Belfast jest deszczowy. A tu dzisiaj niespodzianka - spadł śnieg! Najprawdziwszy biały puszek, który zaczyna już zamieniać się w brązową papkę. Nazwę to ładnie budyniem czekoladowym z owsianką, ale i tak każdy wie co miałam na myśli :D Miasto to połączenie murali z deszczem, coraz bardziej mi się tu podoba :) Bo jak powiedzieć 'ble' na takie widoki:
I (im)patiently waited more than three weeks to come back to the present and get my Internet life back :) So it happened two days ago - he came back, my beloved Internet! I missed him as hell!!! 900 unread posts in Google reader were a completely different story though. To be honest, I couldn't read all of them, just clicked on 'mark all as read'. A huge sorry to all of you who left me comments on the blog that were left unanswered- I'll try to reply to all of you this weekend.
Fun fact - though I can describe Belfast as the city of rain and murals, today I can also say that it's a city of snow :) I missed snow very much, and today that we've 2 cm of it in the city makes me smile. It's incredible that it caused so many issues with flights being cancelled and drivers being totally disoriented with how to handle this nice fluffy fellow on the roads :) When I left Poland in mid-December, the airport was snowed under and it was -15 degrees outside. And still not a single flight was cancelled. Duh, we took off on time. I feel like I'm a freak of nature :) And probably in minority of ppl who are happy to see it's snowing today.
Anyhow, just check some photos of how nice Belfast is:
Dwa ostatnie zdjęcia zrobiłam kiedy jeszcze mieszkaliśmy w zachodniej części miasta, teraz już nie mijam tych murali. Ale, że jestem człowiekiem upierdliwym, postanowiłam zebrać jak najwięcej zdjęć podobnych malowideł, więc to dopiero początek :)
The last two pictures were taken when we lived in East Belfast, but now that we moved, I no longer see these two murals - but I have a resolution to collect as many of them as possible on my camera.
Najbardziej cieszy mnie jednak to, że ta przestrzeń poniżej powoli przekształca się na mój pokój szyciowy!!! Tak długo na to czekałam, nie macie pojęcia jaka to radocha! Kilka mebli, trochę sprzątania, dekoracji i będę miała swoje królestwo!
The most awesome thing however is that this tiny room below is slowly being decorated as my sewing studio! I've been waiting for this moment for so long, that I can't really say how happy I'm!
Tak na marginesie, byłyście kiedyś na meczu hokeja na lodzie? Kilka rozbitych kijów, faceci się biją, rzucają sobą i na siebie, lód bryzga na boki, po prostu miazga! :D Coś czuję, że znalazłam sport na który lubię patrzeć na żywo!
By the way, have you ever been to a ice hockey match? It's incredible! I think I finally found sport that I like to look at, men fighting, screams and great atmosphere, what's not to like?! Go Giants!
Wow, murale robią wrażenie. Czekam z niecierpliwością na ukończenie królestwa szyciowego . Będzie zdjęcie ? :D Mam nadzieję że szybciutko wykorzystasz nowe tkaninki :D
ReplyDeleteNoo w koncu post! Juz sie stesknilam!! :D
ReplyDeleteZazdroszcze Belfastu przeokropniascie! I murali, i widokow i tego ze bedziesz miec swoj wspanialy craft pokoj! Oj i wybrazam sobie doskonale jaka to radocha :D mnie sie sni po nocach jak sobie ozdabiam swoj wlasny tylko i wylacznie szyciowo-craftowy pokoj :D czekam z niecierpliwoscia na prace, nawet jesli dupy urywac nie beda :D
stęskniłam się za Twoimi postami, więc cieszę się, że jesteś ;) murale są niesamowite, czekam na Twój nowy warsztacik... ja właśnie wczoraj zakończyłam układanie tkanin na regał, który dokupiłam do mojego szyciowego pokoju ;-) pozdrawiam z białego i mroźnego Mikołowa ;)
ReplyDeleteDzień dobry.:)))
ReplyDeletePrzyszliśmy się przywitać w świecie szyciowych blogów. Do miłego zobaczenia. Ania i Łukasz