Jeśli od czasu do czasu wpadacie na mojego bloga, pewnie
zauważyliście, że przystopowałam ostatnio ciut z ilością postów.
Zbierałam się do napisania o co kaman od jakiegoś czasu, ale to
właśnie czasu ostatnio bardzo mi brakuje. Chociaż nie przepadam za pisaniem o swoim życiu prywatnym, ten jego element łączy się w jakiś tam sposób z moim blogiem i z tym co się na nim dzieję (albo ostatnio właśnie nie), więc czułam, że jestem wam winna kilka słów wyjaśnienia.
Od blisko dwóch miesięcy mój
czas dzielę między pracę dzienną, 8h za biurkiem, a pracę popołudniową. Drugą część dnia
poświęcam na pakowanie kartonów, sprzątanie mieszkania i robienie innych
szałowych rzeczy, które towarzyszą każdej przeprowadzce :) Mieszkanie
wieje pustkami i przewija się po nim echo. No więc w krótkich
żołnierskich słowach, wyprowadzam się z Poznania, ba, wyprowadzam się z
Polski.
Przez ostatnie 5 lat pracowałam w jednym miejscu, zdążyłam skończyć
studia magisterskie, i zabrać się za szycie (to ostatnie 2 lata z
hakiem). Ale kilka rzeczy nałożyło się na siebie, m. in. okazało się, że
likwidują nasze stanowiska pracy (macham ku moim lasencjom, moje
Kochane Ogniwa :)) itp itd, nie ma co się rozbrzuszać. Bywa. W sumie,
mam nadzieję, że wyjdzie mi to na dobre, bo sama zbierałabym się na taki
krok bardzo długo, a rynek pracy przyszedł mi z pomocą, no jak
cudownie! :) * w poprzednim zdaniu zastosowano sarkazm.
Proszę was więc o ciut więcej cierpliwości i wyrozumiałości w braku
nowych postów na Tutinelli, ale staram się jak mogę. Chociaż szyję,
robię to w takich godzinach, że przy ciemnościach o 15.30 nie ma szans
na sensowne fotki. Obiecuję, że od stycznia ruszę pełną parą z blogiem, a
w grudniu postaram się wrzucić chociaż z 3-4 posty - i tutaj miła
informacja dla was - 03.12 ogłoszę małe candy-rozdawajkę :) A po 15.12
będe was raczyć zdjęciami z Belfastu i okolic :) Ahoj przygodo! Trzymajcie kciuki, dekorowanie nowego mieszkania da pożywkę na dużo postów o uszytkach zorientowanych na wystrój domowy :) Już teraz szukam adresów sklepów z tkaninami w Belfaście!
If you read my blog from time to time, you could not igonore the fact
that I haven't been the best blogger recently :) I know that I am
updating 'Tutinella' like once in 10 days, but there are good reasons
behind that. For the last two months I've been working 9 to 5 at the
office, then coming back home and packing boxes, and doing all the stuff
that is obvious for someone who is moving out of the old apartment.
There's even more, I am leaving the city. Well, even my lovely Poland.
Yep, that's a huge step, but since they ginormous redundancy at work
(nearly 300 people), and since we've been thinking about changing the
scenery anyhow, it's been decided. My partner and I are going to
Belfast. He's already there and I've been handling logistics. I tell you
what, it sucks. I had had no idea it will be so time and energy
consuming.
The apartment right now is so empty, each sound is echoing between the walls. But I still have my sewing machine with me, and Gizmo the cat of course :) I think it would have been much harder without them, since Mr Right is already waiting for me 2000km away ;) So for the next 6 weeks, I will be testing your patience, as I won't be able to post as much as I'd like to. But there will be a giveaway announced on 03 December, and after 15 December, I'm gonna show you some fresh pictures from Belfast. One of the best things in this change is that I'll be decorating our new house. That's totally awesome, and you know I'm gonna sew most of the home decor myself right? That's a promise I'm gonna keep :) Oh the smell of adventure!
The apartment right now is so empty, each sound is echoing between the walls. But I still have my sewing machine with me, and Gizmo the cat of course :) I think it would have been much harder without them, since Mr Right is already waiting for me 2000km away ;) So for the next 6 weeks, I will be testing your patience, as I won't be able to post as much as I'd like to. But there will be a giveaway announced on 03 December, and after 15 December, I'm gonna show you some fresh pictures from Belfast. One of the best things in this change is that I'll be decorating our new house. That's totally awesome, and you know I'm gonna sew most of the home decor myself right? That's a promise I'm gonna keep :) Oh the smell of adventure!
tak strasznie zazdroszcze przeprowadzki do Belfastu.. wiesz jaki bedziesz miala tam tkaninowy raj?! Zazdroszcze z calego serducha i nie moge sie doczekac postow z dekorowaniem mieszkanka! Normalni ludzie zalamuja sie na mysl rpzeprowadzki i urzadzania wszystkiego od nowa.. ale my crafterki mamy cos nie tak i sama mysl o pustym mieszkaniu (przynajmniej dla mnie) jest cudowna! To jak nowe plotno dla malarza :D
ReplyDeleteTrzymam kciuki bardzo mocno!!
ReplyDeleteNAjlepszego!!
ReplyDeleteTrzymam kciuki i życzę Ci powodzenia! Mam nadzieję, że jak już się zadomowisz w Belfaście to znajdziesz jakieś fajne sklepy z tkaninami i po starej blogowej znajomości będzie można coś u Ciebie zamówić ;-) Wszystkiego naj... Kasia
ReplyDeleteSzkoda, że się wyprowadzasz. Zabawne, że jakoś do tej pory nie skojarzyłam, że też mieszkasz w Poznaniu :)
ReplyDeleteA z drugiej strony zazdroszczę, że wybywasz :). A na stałe? Czy tak na jakiś czas?
Powodzenia!
Gratuluję Ci odwagi i trzymam kciuki za powodzenie w nowym miejscu! Czasem rzeczywiście lepiej jak życie samo nas motywuje do zmian ;) mój mąż mnie ciągle namawia do wyjazdu, ja się opieram, ale czasem są momenty jak wczoraj ze w przypływie chwili bym spakowała torby i poszła w świat... tymczasem pozdrawiam serdecznie i udanej akcji przeprowadzka :)
ReplyDeleteWow! Trzymam kciuki mocno, mocno, aby wszystko Ci się ładnie poukładało :)
ReplyDeletełe!!! Skandynawia jest fajniejsza...cho to nas! No ale Belfast też łokej i mają dużo tanich tkanin, oj...nie pooszczędzasz sobie:P
ReplyDeleteJoasiu, też czekam na nowe szyjątka, odezwij się do mnie jak już wszystko ogarniesz:)
ReplyDeleteGood luck with the move - moving is always always hard, so much harder than even seems possible.
ReplyDeleteBelfast is lovely, though, and I know there are lots of tech jobs there. And nice linen!
Joasiu pomyślności Ci życzę . Trzymam kciuki za nowy etap w życiu :)
ReplyDeleteA ja zawsze myślałam,że nie mieszkasz w Polsce:) Życzę powodzenia w nowym miejscu !!!
ReplyDeleteDopiero się dokopałam do tego posta - zaległości świąteczno-chorobowe mam okrutne :(((
ReplyDeleteTo fatalnie że wyjeżdżasz/wyjechałaś już i fantastycznie że rozpoczynasz nową przygodę, a sklepy na pewno będziesz miała ciekawsze, co już się z resztą potwierdziło w nowszym poście ;)
Buziaki i powodzenia i odwagi i sukcesów na nowej drodze życia! ;)