Przejrzałam jakiś czas temu moje kartony z materiałami, odkurzyłam zestaw ceratek i poszyłam z nich torebki na śniadanie. Większe, mniejsze, jak leciało. Niektóre czekały na drugie życie nawet dwa lata, więc wypadało w końcu coś z nimi zrobić. Dwie powędrowały do koleżanek, dwie są odłożone dla siostry i mamy.
Tym razem podwinęłam ceratkę, żeby nie straszyła u góry nieobszytym wykończeniem. No i wracam do szycia, żeby nadrobić zaległości! W tym roku nie mam weekendu majowego, każdego dnia muszę być w pracy... Za to odbieram wolne pod koniec miesiąca, więc trzymajcie kciuki, żeby pogoda się do tego czasu utrzymała :)
I browsed through my stash of oilcloth collection and decided to use some of them, to make lunch bags. You can never have too many of them, so I made four at one sitting. Just to use the ones I had for more than two years now I think. Some of them were smaller, some were big, depending on how many inches of a given pattern I had. Two were from colleagues at work at two for my mother and my sister.
We're having now a long weekend in Poland, so most of people have holidays now. Well unfortantely not me, as I have to be at work as usual, but I will be having off by the end of May. Just keep your fingers crossed for me - I want as nice weather as it is now!
Świetne! A jakie praktyczne! Baardzo mi się podobają:) Pozdrawiam
ReplyDeleteŚwietne torebki śniadaniowe:]Gdybym taką miała pewnie zaczęłabm nosić kanapulce do pracy. Apetyczne opakowanka:]
ReplyDeleteO jaki fajny pomysł z tymi torebkami. Pozdrawiam.
ReplyDeleteO kurcze, jakie piękne!! ta Pinupsowa obłędna:-)pozdrówka!!!!!
ReplyDeleteświetny pomysł :) podoba mi się :D
ReplyDeleteświetne!
ReplyDelete