Kiedy rok temu zaczynałam walkę z blogiem, podejrzewałam, że szybko skapituluję i po kilku podrygach entuzjazm mi przejdzie. Patrząc teraz na moje najstarsze wpisy, widzę co można w nich poprawić, co można było lepiej uszyć. Mimo tego, nie żałuję pokazywania tutaj rzeczy nie do końca perfekcyjnych, bo właśnie to nauczyło mnie, że zawsze można lepiej, i że wraz z praktyką, przychodzi większe zadowolenie z tego co stworzymy sami. No ale często przecież też zerka się zazdrosnym okiem na inne blogi: och jakie to ładne, oj ja tak nie umiem, kiedy się tak nauczę itp. Na dodatek, jeśli właściciel takiego bloga okaże się przesympatyczną osobą, to od razu w świecie blogosfery robi się raźniej :) Tym przydługaśnym wstępem (możecie już odstawić kubki z mocną kawą i sole trzeźwiące) chciałam powiedzieć, że wzięłam udział w swoim 1 wymiankowym evencie :) Z Przesympatyczną Sabik z Malachitowej Łąki. Lepiej być nie mogło!
Ja uszyłam wór na skarby zabawkowe dla Sabikowych latorośli, w kocie motywy (zdjęcia brak - zapomniałam :)), plus zestaw herbaciany: podkładki i ocieplacz na imbryk:
Taki imbryko-stwór chodził za mną już od jakiegoś czasu, a jako że Sabik wymiata w kuchni to pomyślałam, że może lubi się później zrelaksować przy herbatce :) Przy okazji - jak założy się taki ocieplacz na głowę, wygląda się jak papież... Nie pytajcie mnie dlaczego to zrobiłam :P
Sabik od dawna gości na moim blogu, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Umówiłyśmy się na wymianę szycie vs scrapbook, dałam tylko znać, że kocham kropunie, pin ups i retro. I takie piękności dostałam, że zaparło mi dech przy otwieraniu paczki. Najpierw wydarło mi się z piersi pierwsze OJEJ:
Później było O MAMO:
Nie mogło też zabraknąć ŁE JENY:
Nie zabrakło też tradycyjnego OCH:
W związku z tym, że już od jakiegoś czasu pałałam chęcią posiadania przepiśnika, tutaj nastąpił KRUCAFUKS!
Teraz nie pozostało nic tylko zapełniać te strony przepisami, ramkować zdjęcia (ten zwrot zapewne nie istnieje) i notować w notesiku :) DZIĘKUJE!
When I declared a war on this whole blogging thing last year, I anticipated that my eagerness to posting will end in a few months. It didn't happen. Looking back at some of my oldest posts, I do see what could have been done better, but that's part of the charm. And a proof that the more you sew, the better it looks and the more happy you are when you believe that a thing you made with your own hands, from the scratch, looks nice/decent/funky - cross the odd one out. It also gets more addictive, oh yes it does! There are also loads of lovely blogs and bloggers in this world and they get you more motivated. This longish intro is to say that I am after my 1st blog-swap, with a lovely lady, Sabik from Malchitowa Łąka blog. It couldn't be any better!
I've made a drawstring bag in polka dots and cats for her kids (sorry, but forgot to take a picture!) and a tea cozy & 5 coasters for herself.
I've made a drawstring bag in polka dots and cats for her kids (sorry, but forgot to take a picture!) and a tea cozy & 5 coasters for herself.
The flower above, looks as it's smiling! True, in a Totenkopf way, but it counts!
Sabik made for me three lovely things, I am totally in love as they are SO in my type. I love every single thing she made, isn't this blogland a great thing! I fee like I just had a birthday or something :)
I am in love <3
Wszystko cudowne, i czerwone podkładki i przepiśnik, tylko pozazdrościć takiej udanej wymianki:)
ReplyDeleterewelacyjna wymianka, obustronna:)
ReplyDeleteCieszy mnie, że Twoje pierwsze doświadczenie wymiankowe tak bardzo się udało i jesteśmy obie baaaardzo happy!!!Buziaki!!!
ReplyDeletepiękne prezenty wymiankowe sobie zrobiłyście!! Prawdziwe talenty macie! :) miło się ogląda! Pozdrawiam!
ReplyDeleteTylko teraz boję się używać tych cudeniek :) A do przepiśnika muszę wpisać jak najszybciej smakowite przepisy, czuję że on najszybciej pójdzie w ruch! :)
ReplyDelete